Początek końca Android Things – kolejny ambitny projekt Google dogorywa

W ostatnim czasie Google kilkukrotnie musiało uderzyć się w pierś i przyznać, że to czy inne przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem. Już w kwietniu zamknięty zostanie serwis społecznościowy Google+, całkowicie przebudowane zostanie także portfolio komunikatorów Google. Koniec pojedynczych usług i programów nijak ma się jednak do porażki całego systemu operacyjny.

Skąd się wziął Android Things?

Nie chodzi rzecz jasna o Androida (jeszcze), nieźle miewa się także Chrome OS. Chodzi o skrojony na miarę urządzeń wykorzystywanych w Internecie Rzeczy Android Things. Zaprezentowane w grudniu 2016 roku oprogramowanie miało być odpowiedzią na nową klasę urządzeń o ograniczonych zasobach i specjalistycznym zastosowaniu.

Android Things stanowił kontynuację Projektu Brillo i jego założenia były całkiem klarowne – lekki system operacyjny, który dysponując nawet 32 MB RAM-u, będzie w stanie obsłużyć komunikację przez Bluetooth, Wi-Fi czy autorski protokół Weave. Przeznaczenie Brillo, a następnie Android Things były jednak nie tyle urządzenia przemysłowe, tutaj dominuje Ubuntu Core, ile automatyka domowa i różnej maści „inteligentne” sprzęty, na przykład głośniki Google Home.

Android na IoT – co mogło pójść nie tak?

Problem w tym, że Android Things to wciąż Android – wizja konfrontacji tego systemu z urządzeniami Internetu Rzeczy wypadała zatem dość egzotycznie. Oczywistością było, że Android nawet skrojony na miarę urządzeń pozbawionych wyświetlacza jest wciąż mocno zasobożerny, ale także dziurawy. Połączenie tych cech to ostatnia rzecz, jakiej przeciętny użytkownik pożąda w swoim systemie automatyki domowej.

Kolejny problem to podejście Google do rozwoju systemu – model dystrybucji Android Things wśród producentów niewiele miał wspólnego z Open Source, znacznie bardziej przypominał zaś działania Microsoftu z Windowsem. Producenci otrzymywali „gotowy” system operacyjny, o którego losach i aktualizacjach arbitralnie decydowało Google. Nic dziwnego, że producenci niechętnie instalowali Android Things na swoich urządzeniach – w ten sposób poniekąd tracili nad nimi kontrolę.

Początek końca Android Things

Wygląda na to, że czas i rynek negatywnie zweryfikowali ambicje Google na froncie IoT. Korporacja w lakonicznym komunikacie poinformowała bowiem, że rezygnuje z dotychczasowego modelu popularyzacji Android Things. Odtąd system stworzony na potrzeby IoT… nie będzie kierowany na urządzenia IoT. Zamiast tego trafi na przykład urządzenia klasy Smart Display, np. Google Home Hub czy Lenovo Smart Display.

Popisowe urządzenie z Android Things. Lampka w kształcie kwiata, który reaguje (składa się), gdy użytkownik się do niego uśmiechnie.

Mowa zatem o urządzeniach wyposażonych wyświetlacz i – w porównaniu z systemami wbudowanymi – znacznie bardziej wydajnych i zaawansowanych. Z samym Internetem Rzeczy nie mają one już jednak w zasadzie nic wspólnego, co świadczy o porażce Google i całej koncepcji Android Things. Trudno mówić o zaskoczeniu – całe przedsięwzięcie było niszowe i zupełnie nie przystawało do realiów IoT czy nawet automatyki domowej.

Ok, Google – co dalej z Internetem Rzeczy?

Cała (krótka) historia Androida na IoT świadczy o tym, że Google kompletnie minęło się z trendami. W czasach, gdy GitHub pęka w szwach od interesujących opensource’owych wyspecjalizowanych programów do uruchomienia na Raspberry Pi, Google postanowiło stworzyć zamknięty i odgórnie zarządzany system, który nie grzeszył lekkością. Nic dziwnego, że nie udało się zainteresować nim ani producentów, ani domowych majsterkowiczów spod znaku Maliny.

Google ma w zanadrzu co najmniej kilka zamienników Android Things, na czele z klientami protokołu Cast czy samodzielnym Asystentem Google (Assistant Connect). Prężnie rozwija się także Fuchsia OS. Niestety, nawet najlepsze oprogramowanie może zostać skutecznie stłamszone przez przerost ambicji. Miejmy nadzieję, że losu Android Things nie podzieli Chrome OS, który wyraźnie cierpi na tym, że Google chce być producentem nie tylko oprogramowania, ale także sprzętu.

Google skupi się teraz na rozwoju Androida na głównym jądrze Linuksa

Podczas ostatniej konferencji Linux Plumbers 2021, Firma Google ujawniła sukces inicjatywy przeniesienia platformy Android do normalnego jądra Linux zamiast używać własnej wersji jądra, która zawiera określone zmiany dla platformy Android.

Google wspomina, że ​​wspomniana zmiana rozwojowa jest w związku z decyzją o przejściu na model „Upstream First” po 2023 roku, co wiąże się z tworzeniem wszystkich nowych funkcji jądra wymaganych na platformie Android bezpośrednio w głównym jądrze Linuksa, a nie w jego osobnych gałęziach (funkcjonalność będzie najpierw promowana do jądra głównego, a następnie używana w Androidzie, a nie na odwrót).

Na 2023 i 2024 planowane jest również przeniesienie do głównego jądra wszystkich dodatkowych poprawek, które pozostaną w gałęzi Android Common Kernel.

W niedalekiej przyszłości dla platformy Android 12 zaplanowanej na początek października będą oferowane kompilacje jądra „Generic Kernel Image” (GKI), możliwie najbardziej zbliżone do standardowego jądra 5.10.

Dla tych kompilacji będą dostarczane regularne aktualizacje, który zostanie umieszczony w repozytorium W jądrze GKI dodatki specyficzne dla systemu Android, a także sterowniki sprzętowe OEM są przenoszone do oddzielnych modułów jądra.

Moduły te nie są powiązane z główną wersją jądra i mogą być rozwijane oddzielnie, co znacznie upraszcza konserwację i przenoszenie urządzeń do nowych gałęzi jądra.

Interfejsy wymagane przez producentów urządzeń są zaimplementowane w postaci hooków, które pozwalają na zmianę zachowania jądra bez wprowadzania zmian w kodzie.

W sumie jądro android12-5.10 oferuje 194 typowe haki, podobne do punktów śledzenia, oraz 107 wyspecjalizowanych haczyków, które umożliwiają uruchamianie kontrolerów w kontekście nieatomowym. W jądrze GKI producentom sprzętu zabrania się nakładania określonych łatek na jądro główne, a dostawcy muszą dostarczać komponenty do sprzętu wspierającego tylko w postaci dodatkowych modułów jądra, w których musi być zapewniona kompatybilność z jądrem głównym. .

Musimy to pamiętać Platforma Android rozwija własną gałąź jądra: „Wspólne jądro Androida”, na podstawie których tworzone są osobne, specyficzne kompilacje dla każdego urządzenia.

Dzięki któremu z każdej gałęzi Androida producenci otrzymują wiele projektów jądra dla swoich urządzeń. Na przykład Android 11 oferował do wyboru trzy podstawowe rdzenie jednocześnie: 4.14, 4.19 i 5.4, a dla Androida 12 oferowane będą podstawowe rdzenie 4.19, 5.4 i 5.10. Wariant 5.10 został zaprojektowany jako ogólny obraz jądra, w którym możliwości potrzebne producentom OEM są przenoszone do góry, przenoszone do modułów lub przenoszone do wspólnego jądra systemu Android.

Przed przybyciem GKI, Jądro Androida przeszło kilka etapów przygotowań:

Pierwszy oparty był na głównych jądrach LTS (3.18, 4.4, 4.9, 4.14, 4.19, 5.4) i z którego powstał rozwidlenie "Wspólnego jądra Androida", do którego przeniesiono konkretne łaty dla Androida (wcześniej wielkość zmian osiągnęła kilka milionów wierszy).

Następnie w „Wspólnym jądrze Androida” producenci chipów, tacy jak Qualcomm, Samsung i MediaTek, tworzą jądro SoC, które zawiera wtyczki do obsługi sprzętu.

Wreszcie w „Jądrze SoC” producenci urządzeń tworzą „Jądro urządzenia”, zawierające zmiany związane z kompatybilnością z dodatkowym sprzętem, wyświetlaczami, kamerami, systemami dźwiękowymi i tak dalej.

Takie podejście znacznie skomplikowało dostarczanie aktualizacji z eliminacją luk i przejściem do nowych gałęzi jądra. Chociaż Google regularnie publikuje aktualizacje dla swojego popularnego jądra Androida, dostawcy często potrzebują czasu, aby wypchnąć te aktualizacje lub użyć jednego jądra przez cały cykl życia urządzenia.

W końcu jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten tematmożesz sprawdzić szczegóły W poniższym linku.

OnePlus 2.0: OxygenOS i ColorOS oficjalnie zostaną połączone w jedną nakładkę na system Android 12

Pete Lau, CEO OnePlus poinformował o planach marki związanych z wejściem w nową fazę rozwoju przedsiębiorstwa. Jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym elementem działań będzie unifikacja nakładek na system Android – OxygenOS oraz ColorOS. O sprawie mówiło się od dawna, natomiast do tej pory utrzymywano stanowisko, w myśl którego w grę wchodziło jedynie połączenie zespołów odpowiedzialnych za rozwoju softu oraz wspólny kod. Teraz wiemy już, że oprogramowanie bazujące na Androidzie 12 będzie pierwszą wersją „zintegrowanej” nakładki. Proces, a konkretnie jego część widoczna dla klienta końcowego, rozpocznie się wraz z premierą flagowców producenta na rok 2022. Co ciekawe, zintegrowany OS trafi do innych użytkowników w formie aktualizacji.

OxygenOS i ColorOS połączą się w jeden system. Smartfony OnePlus na rok 2022 zadebiutują z nowym oprogramowaniem, natomiast użytkownicy wcześniejszych urządzeń mogą liczyć na aktualizację wprowadzającą zmiany.

Zacznijmy od początku, czyli od BBK Electronics. Otóż wspomniana grupa zrzesza szereg producentów elektroniki użytkowej, w tym smartfonów. W Polsce uświadczymy dostępności urządzeń OnePlus, OPPO, Vivo oraz realme. Mimo wspólnego rodowodu przedsiębiorstwa działają względnie niezależnie. Dlaczego „względnie”? Bez większego trudu można bowiem wskazać inspiracje, powiązania oraz jednakowe cechy dotyczące oprogramowania. Tym razem będziemy mieć jednak do czynienia z oficjalną integracją OxygenOS znanego ze smartfonów OnePlus oraz ColorOS, który kojarzymy z urządzeń marki OPPO. Dzięki połączeniu jednostek badawczo-rozwojowych oraz działów odpowiedzialnych za nakładki, możliwe stanie się zespolenie ich w jednym wspólnym kodem.

Pate Lau podaje, iż zunifikowany system zadebiutuje wraz z premierą kolejnej flagowej serii smartfonów marki OnePlus. Oprogramowanie pojawi się również na innych urządzeniach producenta, natomiast proces zostanie zrealizowany w formie przyszłorocznej aktualizacji. Niestety, nie znamy szczegółów wyglądu nowego interfejsu ani listy sprzętu wytypowanego do otrzymania wspomnianego update’u. Biorąc pod uwagę to, że portfolio produktowe OnePlus jest dość skromne (liczbowo), typuję, iż aktualizacja pojawi się na większości modeli zaprezentowanych w 2021 roku oraz wszystkich smartfonach na rok 2022.

Źródło: OnePlus

Jarosław Kułak
Jarosław Kułak

Leave a Comment