IDF 2015 – wrażenia ogólne i podsumowanie

Na każdym wcześniejszym Intel Developer Forum powtarzały się pewne elementy, które ponownie spodziewałem się zobaczyć. Tym razem nie było:

– strategii Tick-Tock. W żadnej prezentacji nie powiedziano nic na ten temat. Oczywiście, parę miesięcy temu Intel przyznał, że w cyklu Tick-Tock pojawi się roczna (przynajmniej) anomalia: w procesie technologicznym 14 nm powstaną nie dwie rodziny procesorów (Broadwell, Skylake), ale trzy: po Skylake zobaczymy jeszcze Kaby Lake, która wyewoluuje z układów zbudowanych w poprzedniej mikroarchitekturze, wytwarzanych we wcześniejszym procesie technologicznym. Ale to już stara i publicznie znana informacja – i nie dlatego nie mówiono tym razem o strategii Tick-Tock.

– wieści o następnym procesie technologicznym. Dotąd stałym punktem IDF-u była prezentacja Marka Bohra, szefa działu fabrykacji, bardzo cenionego naukowca, którego wielu uważa za ojca litograficznych sukcesów Intela z ostatnich kilkunastu lat. Znacie go na przykład z wideo wyjaśniającego konstrukcję tranzystorów TriGate/FinFET. Mark Bohr pojawił się tym razem tylko na panelu dyskusyjnym z zasłużonymi pracownikami Intela i nie mógł odpowiedzieć na techniczne pytania – postępy w opracowywaniu procesu technologicznego 7 nm są jeszcze sekretem. Zaawansowana fabrykacja to od lat jedna z największych podpór Intela, więc pominięcie takiego tematu zostało zauważone.

– demonstracji przyszłościowego procesora. IDF zawsze rozpoczyna się dużym przemówieniem CEO Intela, często połączonym z demonstracjami na żywo. Zwykle w trakcie lub pod koniec przemówienia był demonstrowany działający komputer z procesorem, który miał się pojawić na rynku za rok albo jeszcze później. Na przykład w 2013 roku pokazano laptop z procesorem Broadwell, który znalazł się w sprzedaży pod koniec 2014 roku. Tym razem nie zobaczyliśmy Kaby Lake, a nazwa robocza Cannonlake padła w mojej obecności tylko raz, na jednym z mniejszych odczytów na tematy techniczne, nie handlowe.

Czy to znaczy, że Intel już nie traktuje poważnie strategii Tick-Tock, nowych procesorów ani nowej litografii? Oczywiście, że nie – ale Intel się zmienia, tak samo jak AMD, Nvidia, ARM i inni. Skoro na tapecie nie było trzech wymienionych tematów, to jakie były?

To przede wszystkim trzy nowe rodzaje sprzętu (o których już pisaliśmy w osobnych publikacjach) i kilka branż, które wcześniej nie kojarzyły nam się z Intelem.

Nowe zainteresowania Intela

Pamięć 3D XPoint

To produkt, który wzbudził chyba największe zainteresowanie analityków, dziennikarzy i przyszłych użytkowników. Intel we współpracy z Micronem produkuje, a wkrótce zacznie sprzedawać, pierwszą masowo wytwarzaną pamięć memrezystywną (pisaliśmy o niej w artykule „Intel i Micron prezentują Optane, czyli pamięć 3D XPoint”). Co więcej, w przeciwieństwie do wielu przełomowych technik ta nie pozostanie przez lata ograniczona do serwerów i superkomputerów: ma w przyszłym roku znaleźć się w zwykłych nośnikach SSD do komputerów osobistych.

Jeśli nie pamiętacie – Intel zaczynał właśnie od pamięci. Pierwszym produktem firmy była pamięć SRAM; do późnych lat 80. różne rodzaje pamięci ciągle były głównym źródłem zarobku korporacji.

Jednak od dawna nie widzieliśmy na tym polu nic nowego. Postęp w dziedzinie pamięci skupiał się na przenoszeniu starych, znanych technik w coraz lepsze procesy technologiczne. Ostatni istotny wynalazek wymagający nowego podejścia do litografii, pamięć flash 3D NAND, albo V-NAND, został opracowany przez inne firmy. Pierwszy raz od dawna Intel zrobił użytek ze swoich chemicznych i litograficznych osiągnięć w dziedzinie innej niż procesory. Z tego punktu widzenia wygląda to naturalnie: opracowanie zdatnego do masowej produkcji memrystora jest odpowiednim wyzwaniem właśnie dla firmy, która od początku istnienia chciała przodować w fabrykacji.

Ale jaki można zrobić biznes na pamięci 3D XPoint? Mimo wszystkich zalet tej techniki – nie jest to oczywiste. I na początku, i jeszcze przez długie lata pamięć memrezystywna będzie znacznie droższa niż flash. Pewne branże bardzo potrzebują takiej pamięci i są skłonne za nią słono zapłacić, ale najlepiej zarabia się na tym, co jest tanie, ale potrzebne w ogromnych ilościach. Producenci pamięci flash najlepszy interes robią nie na SSD do naszych osobistych komputerów, a na pamięci do telefonów i kartach pamięci. Tymczasem 3D XPoint nie będzie dla przeciętnego użytkownika tak dużym skokiem w jakości użytkowania jak przesiadka z mechanicznego dysku twardego na SSD. Jeśli produkcja memrezystywnej pamięci nie stanieje radykalnie albo jeśli branża serwerowo-superkomputerowa nie zacznie jej pochłaniać na niespotykaną dotąd skalę, pozostanie to dla Intela pobocznym biznesem.

Kamery RealSense i robotyka

Drugim najważniejszym tematem IDF-u było dawanie maszynom ludzkiego wzroku – albo, bardziej prozaicznie, różne zastosowania kamer RealSense. Technika RealSense jest opracowywana od 4 lat. Zrodziła się z połączenia prototypowej kamery widzącej głębię obrazu i oprogramowania rozpoznającego gesty, stworzonego przez izraelską firmę Omek Interactive (przejętą później przez Intela).

Trójwymiarowa kamera to tak naprawdę dwie kamery i jeden reflektor. Jedna z kamer ogląda świat w paśmie widzialnym. Skomplikowany reflektor złożony z lasera i mikroelektromechanicznego (MEMS) zwierciadła oświetla otoczenie w paśmie podczerwonym. Druga kamera ogląda odbitą podczerwień; z połączenia dwóch obrazów można wydedukować odległość obiektów od kamery. Zasada działania nie ma zatem wiele wspólnego z ludzkim wzrokiem, ale pozwala komputerom odróżniać obiekty nie tylko po kształcie i kolorze – bo z rozpoznawaniem obiektów na płaskim obrazie do dziś nie jest u maszyn najlepiej.

Trójwymiarowe widzenie od lat jest obiektem zainteresowania firm związanych z elektroniką i robotyką. Dawni rywale Omek Interactive współpracują lub współpracowali z innymi tuzami branży; jeden z nich pomagał Microsoftowi stworzyć sensor Kinect, inny został niedawno przejęty przez Apple, jeszcze inny współpracuje z NASA i Infineonem. Wielu z nich (również Intel) współpracuje z Google nad Projektem Tango – smartfonami z taką kamerą.

Intel pokazał tym razem wiele innych, „niegadżeciarskich” zastosowań RealSense. Trójwymiarowa kamera została na przykład wbudowana w jeżdżącego robota lokaja, który mógłby być wykorzystywany do dostarczania prostych posyłek w hotelach. Oczywiście, przykład jest właśnie tylko tym – przykładem; nikt nie rzuca się na opracowywanie nowej techniki dla tak błahych zastosowań. Ale tysiące innych robotów, których dzisiaj w ogóle nie zauważamy, mogłoby wykorzystać możliwość widzenia bliskiego otoczenia do znacznego zwiększenia swoich możliwości.

Makerzy oraz Edison, Curie i inne mikrokontrolery

Trzecim tematem, chyba najbardziej zaskakującym, był tak zwany ruch makerów. Nie jest to żaden zorganizowany ruch, a słowo maker (ktoś, kto coś robi) ma tak mgliste znaczenie, że właściwie może oznaczać każdego. Ale mimo niefortunnej nazwy wiemy, o co chodzi: o rzeszę ludzi, którzy w ostatnich latach odkryli, że elektronika i szeroko pojęte majsterkowanie z wykorzystaniem najnowszej techniki nabrały nowej świeżości. Makerski boom w ostatnich latach zawdzięczamy dwóm głównym czynnikom.

Pierwszy, prozaiczny, to spadające ceny i rosnące możliwości układów scalonych. Mikrokontroler znacznie lepszy od użytego w lotach na Księżyc można dziś kupić taniej niż kubek kawy. Mnóstwo łatwych do przyswojenia poradników oraz stosunkowo przyjazne środowiska programistyczne (takie jak Arduino) jeszcze to ułatwiają. Prawdziwe przyspieszenie hobbystyczne mikrokontrolery osiągnęły w ostatnich 2 latach, kiedy to pojawiły się możliwości łatwego połączenia własnego elektrotworu z poważnymi, komercyjnymi urządzeniami, których używamy na co dzień (np. przez Wi-Fi). Drugim czynnikiem jest po prostu pewna zmiana pokoleniowa, albo raczej społeczna: coraz więcej ludzi tęskni za gimnastyką umysłową i manualną, możliwością nazwania czegoś swoim dziełem, choćby hobbystycznym wykroczeniem poza zaplanowane przez przemysł sposoby spędzania czasu i interakcji z otoczeniem.

Mikrokontrolery (od których zaczęła się ta mała rewolucja) to drugi biznes, który przed laty był Intelowi bardzo dobrze znany. Słynny 8051 od 1980 r. jest używany w przemyśle i choć Intel już go nie produkuje, ciągle powstają jego kolejne wersje. Ostatnio Intel wraca do tej branży, ale z produktami, które należy uznać za luksusowe.

Moduły Edison i Galileo nie zawojowały rynku. Wyjąwszy sponsorowane organizacje (uczelnie, start-upy współpracujące z Intelem) i konkursy wymagające sprzętu Intela są rzadko używane – przypuszczam, że ze względu na cenę. Galileo i Edison są po prostu drogie w porównaniu z prostymi platformami z mikrokontrolerami ARM, PIC, AVR. Nawet jeśli możliwości takich urządzeń są duże i uzasadniają cenę, to zwykli hobbyści zwyczajnie nie potrzebują tak wiele. Z kolei dla tych, którzy prototypują coś poważnego i potrzebują potężnego mikrokomputera, zestaw instrukcji x86 nie jest dość mocnym argumentem, żeby wybrać właśnie czip Intela z rdzeniem Quark.

Kartą przetargową może stać się to, co nie jest mikrokontrolerem: środowisko programistyczne, pula gotowych bibliotek – tak zwany ekosystem. Intel jest gotów właśnie to wszystko zaoferować, tak jak donosiliśmy w artykule „Intel w internecie rzeczy: moduły Curie dostępne w przyszłym roku – IDF 2015”.

Przyszłość Intel Inside

Ani w kamerach, ani w mikrokontrolerach Intel nie jest pierwszym ani jedynym graczem. W obu przypadkach trudno powiedzieć, jaki biznes można na tym zrobić. Jeśli do obu branż zastosujemy swoje wyobrażenie o Intelu znanym z komputerów osobistych, nie zobaczymy jasnej perspektywy dalszego postępu.

Z konferencji IDF 2015 wyniosłem silne wrażenie, że firma, choć zamierza kontynuować swoje tradycyjne działania, próbuje się zmienić w coś innego. Obok rynku PC wyrosły inne, wyglądające smakowicie, pełne pieniędzy i skupiające zainteresowanie ludzi. Da się na nich zarobić z wykorzystaniem nagromadzonych przez lata osiągnięć w mikroelektronice. Za to trudno na nie przykleić naklejkę „Intel Inside” i wygrać dotychczasowym modelem biznesowym. Kwestie techniczne zostały wyjaśnione bardzo dobrze, a podejście Intela do zupełnie nowych branż chyba musi się wyklarować w akcji.

Clion: wieloplatformowe zintegrowane środowisko programistyczne dla C i C ++

Dzisiejszy dzień porozmawiajmy o zintegrowanym środowisku programistycznym (IDE) to pochodzi z ręki JetBrains firma programistyczna znana z tworzenia różnych narzędzi i języka programowania Kotlin.

Aplikacja, o której będziemy mówić, to CLion który jest IDE skupiające się na programowaniu w językach C i C ++, CLion to wieloplatformowe środowisko IDE, więc można go używać w systemach Linux, macOS i Windows zintegrowany z systemem kompilacji CMake.

CMake to rodzina narzędzi przeznaczonych do tworzenia, testowania i pakowania, ponieważ kontroluje il proces kompilacji oprogramowania przy użyciu prostych platform i plików konfiguracyjnych niezależnych od kompilatora.

Pierwsza wersja obsługuje kompilatory GNU Compiler Collection (GCC) oraz Clang i GDB Debugger, LLDB i Google Test. Oprócz C i C ++, CLion obsługuje inne języki bezpośrednio lub poprzez wtyczki: Kotlin, Python, Rust, Swift i inne.

O firmie CLion

CLion jak wiele IDE posiada funkcję łatwego uzupełniania kodu, dzięki któremu CLion może pomóc Ci zaoszczędzić dużo czasu przy uzupełnianiu składni kodu, który w nim piszesz.

I nie tylko to CLion ma również wstępnie sformatowane szablony składni kodu za pomocą którego wskażesz składnię i wygeneruje kod pokazujący również możliwą składnię, a tym samym poprawiający szybkość pisania.

Inną kwestią, którą możemy podkreślić w tym programie, jest to, że również ma dość potężną wyszukiwarkę, ponieważ nie tylko wyszukuje kryteria, które wskażesz w pliku, nad którym pracujesz, ale także wykonuje je we wszystkich tych, które są w tym momencie otwarte.

Wśród jego głównych cech możemy wyróżnić:

Inteligentny edytor kodu

Wyszukiwanie kodu i nawigacja

Generowanie i refaktoryzacje kodu

Analiza kodu

Ustawienia edytora

Interfejs debugera

Integracja z Valgrind Memcheck

Wsparcie CMake

Egzamin jednostkowy

Dokumentacja kodu

Integracja z VCS

Lokalna historia

Wbudowany terminal

Tryb emulacji Vima

Akcesoria

Si czy chcesz zainstalować ten program w twoim systemie Muszę ci powiedzieć, że to nie jest darmowe musisz więc płacić za licencję użytkownika co miesiąc lub co rok.

Chociaż jeśli jesteś studentem lub nauczycielem, możesz otrzymać bezpłatną roczną licencję W przypadku CLion i innych narzędzi opracowanych przez JetBrains wystarczy podać swój instytucjonalny adres e-mail lub przesłać dane uwierzytelniające.

JetBrains wyśle ​​Ci wiadomość e-mail z potwierdzeniem i łącze, w którym możesz aktywować swoją licencję którego możesz użyć do CLion, AppCode, DataGrip, dotCover, dotMemory, dotTrace, GoLand, IntelliJ IDEA Ultimate, PhpStorm, PyCharm, ReSharper, ReSharper C ++, Rider, RubyMine i WebStorm.

Jak zainstalować CLion w systemie Linux?

Teraz z drugiej strony możesz również uzyskać bezpłatną 30-dniową wersję próbną, w tym celu należy pobrać aplikację z oficjalnej strony projektu, aw sekcji pobierania można pobrać aplikację, można to zrobić z poniższy link.

Gdy to zrobisz, rozpakowujemy właśnie otrzymany plik za pomocą:

sudo tar xf CLion -C /opt/

Wchodzimy do katalogu, który został utworzony podczas rozpakowywania pliku, po prostu zastąp "1.5-1" wersją, którą pobrałeś.

cd /opt/CLion-1.5-1/bin

I wykonujemy to polecenie, aby zainstalować aplikację w naszym systemie:

./CLion.sh

I gotowe, będziemy już mieć CLion zainstalowany na naszym komputerze.

Teraz w przypadku Arch Linux możemy zainstalować aplikację z AUR więc musimy mieć kreator instalacji AUR.

Do jego instalacji wystarczy wpisać:

aurman -S clion

I voila, masz już zainstalowany Clion w swoim systemie.

W końcu Inną metodą zainstalowania tej aplikacji w naszym systemie jest użycie pakietu Snapdlatego konieczne jest, abyśmy mieli wsparcie dla tej technologii w naszym systemie.

Do jego instalacji wystarczy otworzyć terminal i wykonać w nim następującą komendę:

sudo snap install clion --classic

Programowanie WordPress

Docker to w mojej opinii najlepsze lokalne środowisko programistyczne dla developerów WordPress. Do lokalnego programowania można używać po prostu lokalnie zainstalowanego stacka, np. LAMP, opakowanego zazwyczaj w wygodne wrappery takie jak Xampp, Wamp czy MAMP, Vagranta, albo właśnie Dockera. W tym artykule dowiesz się jak szybko i bezboleśnie stawiać środowiska lokalne na tym silniku, które po …

Czytaj dalej „Docker dla WordPress – kompletny poradnik”

Jarosław Kułak
Jarosław Kułak

Leave a Comment